Ośrodek Debaty Międzynarodowej Poznań

SIEĆ REGIONALNYCH OŚRODKÓW

DEBATY MIĘDZYNARODOWEJ

Spotkanie z filmem. „Jak zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych”

9 sierpnia w naszym Ośrodku miał miejsce pokaz filmu dokumentalnego: „Jak zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych” w reżyserii Ruth Zylberman.

Wstęp do filmu oraz dyskusję po nim poprowadził pan Krzysztof Nowak, manager, scenarzysta i producent telewizyjny.

Autorka filmu, na podstawie materiałów archiwalnych (często unikalnych), w konwencji dialogu dwóch fikcyjnych osób, analizuje kampanie prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w ostatnich kilkudziesięciu latach. Pokazuje jak zmieniały się oczekiwania społeczeństwa amerykańskiego w stosunku do prezydenta w zależności od sytuacji historycznej, jak dany kandydat a później prezydent starał się te oczekiwania spełnić oraz jak wzrastała rola mediów a zwłaszcza (po 1963 roku) telewizji w kreowaniu wizerunku prezydentów, tuszowaniu lub uzupełnianiu jego niedostatków.
Nie dziwi bardzo ożywiona dyskusja po emisji filmu, biorąc pod uwagę, że dotykała tematu intrygujacego wielu z nas – kulisów kampanii wyborczych. Zauważyliśmy m. in. że niedawny wybór Donalda Trumpa na kolejnego prezydenta Stanów Zjednoczonych przeczył tendencjom społecznym sugerowanym w filmie, np. brakowi coraz bardziej demonstrowanej przez kandydatów empatii dla wyborców. Zastanawialiśmy się dlaczego tak się stało i jedna z konkluzji mówiła o tym, że istotny jest również kontrkandydat. Innymi słowy, często wybieramy „przeciw” komuś, a nie zawsze „za” kimś.

Pomimo tego odstępstwa, wspomniane już emocje, często demonstrowane przez kandydatów na wyrost, są jedną z najistotniejszych zmian w kształcie i zawartości kampanii wyborczych w Stanach Zjednoczonych. I ciekawa obserwacja, fenomen ten zapoczątkował uchodzący za twardego polityka Ronald Reagan. Natomiast niekwestionowanym mistrzem publicznego okazywania empatii był, wg twórców filmu, Bill Clinton. Szczególnie zwróciła naszą uwagę jego debata z kontrkandydatem w 1992 roku – z wydającym się wówczas nie do pokonania Georgem Bushem seniorem. Nieco arogancka odpowiedź Busha na pytanie jednej z uczestniczek jednej z telewizyjnych debat została momentalnie skontrowana przez pełną demonstracyjnego współczucia odpowiedź Clintona. Ten typ zachowania i cały wizerunek korespondował w 1992 roku znacznie lepiej z oczekiwaniami Amerykanów, którzy po zakończeniu Zimnej Wojny pragnęli, aby prezydent w większym stopniu zajął się sprawami lokalnymi okazując swoim współobywatelom uwagę i zrozumienie. Zwycięzca całej kampanii w owym czasie mógł być więc tylko jeden – Clinton.

Owo oczekiwanie empatii – nawet jeżeli jest to tylko zewnętrzna demonstracja – wspomniane zostało w filmie przez Baracka Obamę. Powiedział on w trakcie słynnego przemówienia w 2008 roku, że mówimy często o deficycie budżetowym, a powinniśmy zacząć walczyć z deficytem empatii. I, czy chcemy czy nie, czy nam się to podoba i uważamy to za autentyczne, czy też jest to wyłącznie maska – polityk w czasie kampanii wyborczej musi dzisiaj przytulać, ronić łzy i mówić, że dotyka go niesprawiedliwość dzisiejszego świata.

Innym, ciekawym wątkiem w dyskusji było porównanie kampanii prezydenckich w USA i w Polsce oraz zmiany wizerunku już w trakcie pełnienia prezydentury. Przykładem była ewolucja Donalda Trumpa w ciągu pierwszych miesięcy prezydentury (z jego istotnym przemówieniem w Warszawie w lipcu 2017 r.), ale też potencjalna zmiana w postrzeganiu polskiego prezydenta, który zaskoczył niektóre osoby decyzjami podjętymi przez siebie, również w lipcu br.. Niektóre głosy z sali zaznaczyły, że znaczące zmiany w wizerunku mogą być ryzykowne, ale często mogą one przynieść zyski w postrzeganiu polityka i rozszerzyć grupę osób go popierających.

Film wniósł wiele do zrozumienia zasad i kulis prowadzenia kampanii wyborczych oraz wpływu mediów na kształtowanie wizerunku polityków. Okazał się być bardziej uniwersalny i nieograniczający się wyłącznie do gruntu amerykańskiego. Wszystko to pomaga to nabrać większego dystansu do tematu i wyrobić sobie własne zdanie – a tego nigdy za wiele.

 

%d bloggers like this: